[4 lata później]
Liga Światowa
2016. Mecz o złoto. Odegranie hymnu naszych rywali, czyli Rosjan. I pierwsze
takty Mazurka Dąbrowskiego. Wszyscy, którzy przyszli, a zapełniona jest cała
hala, zaczynają śpiewać, mocno wierząc w naszych chłopaków. Skład jest trochę
zmieniony, sztab szkoleniowy został taki sam, co jest niesamowite. Andrea
Anastasi dostał „ostatnią szansę”.
Na boisko
wybiega nasza szóstka. Jest to odpowiednio Bociek, Wrona, Kurek, Kubiak,
Drzyzga, Kosok. A na libero jest Kuba. W tym roku trener postanowił go
wypróbować. Popiwczak był tak bardzo szczęśliwy, gdy mi to mówił, że myślałam, iż się rozpłacze.
Pierwszy
set dobrze rozpoczynamy, pracując blokiem Bociek – Wrona – Kurek, ale Rosjanie
w trymiga odrabiają straty i na pierwszej przerwie technicznej prowadzą dwoma
punktami. Andrea próbuje jakoś ich zmotywować. Cały czas gonimy przeciwnika i
pod koniec seta doprowadzamy do remisu po 25. Niestety, as serwisowy i błąd
sędziego z Ukrainy sprawia, że przegrywamy pierwszą partię.
Drugiego
seta przegrywamy już na samym początku. Proste błędy, podwójne odbicia i psute
zagrywki. W trzecim podnosimy się do walki. Przy stanie po 29:30 dla Rosjan,
zagrywka Bierieżki leci wprost na Kubę, który rzuca się, by podbić piłkę
zdążającą na parkiet. Cały Spodek zamiera, gdy piłka zostaje odebrana przez
Kubę. Niestety jest to niedokładny odbiór, piłka leci w trybuny.
Chłopaki
patrzą w ślad za nią, gdy odbija się od band. Donośny łomot świadczy o tym, że
Kubiak próbował ją ratować. Kuba leży na płycie i płacze. Pierwszy raz widzę,
jak naprawdę on płacze. Chłopaki biją brawo, gratulują sobie meczu. Zaraz
dostaną srebrny medal, również wielkie osiągnięcie.
Schodzę po schodach i pokazuję ochronie akredytację. Zostaję wpuszczona
na boisko i już po chwili klęczę przy Kubie, trzymając w ręce chusteczki. Ten
dźwiga się do pozycji siedzącej i mocno mnie przytula.
- To moja wina…
- To nie jest
niczyja wina – zamykam mu usta pocałunkiem.
Przez cztery lata mieliśmy wzloty i
upadki. Kłóciliśmy się, zrywaliśmy, ale wracaliśmy do siebie. To były cudowne
cztery lata, przez które nikt nie wiedział o naszym związku. Teraz z pewnością
wiele dziewczyn obecnych na tej hali chce mnie obedrzeć ze skóry, ale mnie to
nie obchodzi.
- Dla mnie i tak
jesteście najlepsi. Ty jesteś najlepszy – szepczę, patrząc mu w oczy.
Żegnam się z tym opowiadaniem. Miało być dłuższe i epilog nie miał być taki. Ale wyszło tak, bo inaczej nie umiałam, mimo że piszę zdecydowanie za dużo happy endów. Będzie mi brakować tego myślenia, co by tu jeszcze Matt mógł wywinąć. Ale nie wywinie już nic. Szkoda, że go nie lubiłyście, był jednym z dynamiczniejszych bohaterów.
Dziękuję, że tutaj ze mną byłyście i to czytałyście, mimo moich nagłych zniknięć czy innych takich.
Jeśli dotrwałyście do końca mojego monologu to dodajcie komentarz, nawet te, które nie komentowały. Chciałabym wiedzieć, jak dużą miałam publiczność.
Pozdrawiam :*
PS. zapraszam na SPALSKIE SZALEŃSTWO!
coś nowego i szalonego i spalskiego ;)
Dziękuję i całuję ;*
O nieee ;c to już koniec? ;c
OdpowiedzUsuńmimo wszystko świetny blog :) ale ja lubię Matteo, ale w tym opowiadaniu był dość negatywną postacią :C oczywiście na kolejnym blogu będę <3 biorę w ciemno :> epilog i tak był świetny! c:
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://someday-you-will-find-the-real-love.blogspot.com/
Jeżeli czytasz, proszę skomentuj :)))
Konieeec? :/ Dlaczego? Dobrze ze z happy endem :D Zawsze czytałam! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Czuję nie dosyt:c ja lubię długie happy endy :X Myślałam ,że będzie pare lat a tu nie wiadomo co się stało z nimi potem :C
OdpowiedzUsuńNo ale to twoja decyzja:c mi pozostaję ją zaakceptować :X
Pozdrawiam Lolkaa:)
i zapraszam do siebie!! i proszę/błagam o kom. :C
http://kissmelovevolleyball.blogspot.com/2013_09_01_archive.html
Ja czytałam każdy rozdział z zapratym tchem i przepraszam, że nie komentowałam, ale to dlatego, że poprostu nie mam czasu.. Szkoda, że już koniec :( Świetny blog! A szaleństwo też będę czytała, bo będzie tam Ziomek :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już koniec :( Ale fajnie to zakończyłaś, na prawdę. Szkoda tylko, że nie zdobyli złota.
OdpowiedzUsuńCzytałam każdy rozdział, z niecierpliwością czekając na kolejny.
Świetny blog! :D
<3
OdpowiedzUsuńOjeeeej, zszokowałaś mnie tym epilogiem :< Zapowiadało się na jeszcze kilka rozdziałów, a tu koniec :(
OdpowiedzUsuńSwoją drogą jest pięknie, mimo srebra. Przegrać z Rosją w finale to nie wstyd, biorąc pod uwagę kosmiczny poziom siatkówki, jaki prezentują. Dobrze, że Kuba ma Justynę i mam nadzieję, że będą ze sobą jeszcze długie długie lata, do tak zwanego końca i nie raz będą się wspierać w trudnych chwilach i cieszyć razem w tych radosnych :)
Dziękuję za to opowiadanie i gdy tylko znajdę chwilkę, mknę do Spały :) Powiadamiaj mnie, gdy zawitają tam nowości :)
To było świetne opowiadanie, trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńJustyna znalazła się przy nim w trudnej chwili, ale wcale nie brzydkiej. Srebro to medal, srebro to finał i dowód, że nie byli słabi.
OdpowiedzUsuńKubuś niech nie płacze, bo niejeden mecz przed nimi ;)
Bardzo krótko, ale szczęśliwie dla parki ;)
Pozdrawiam
Zapraszam serdecznie na następny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://someday-you-will-find-the-real-love.blogspot.com/
Świetny był ten blog , szkoda, że już koniec
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://someday-you-will-find-the-real-love.blogspot.com/
Jeśli czytasz , proszę skomentuj :)
Zapraszam również na nowe projekty, które są zapisane w nowym poście :)
Zapraszam serdecznie na ostatni rozdział :))
OdpowiedzUsuńhttp://someday-you-will-find-the-real-love.blogspot.com/
Fajne opowiadanie ;) Przeczytałam za jednym razem :D
OdpowiedzUsuńejjjjjjj to jest świetnie, całe za jednym razem przeczytałam :d szkoda że taki krótki ;<
OdpowiedzUsuńdostałaś nominację do..... The Versatile Blogger :d
OdpowiedzUsuń#uwaga #spam #szukam #czytelników #tak #bardzo #zdesperowana #wow #uszanowanko
OdpowiedzUsuńCzasem czytam te śmieszne, żółte karteczki, które nalepiałeś w każdym widocznym miejscu i uśmiecham się lekko.
Dziś mogę odpowiedzieć Ci na dwa pytania, które mi w nich zadałeś.
Tak, wyszłabym za Ciebie za mąż, nawet gdybyś nie zarobił takiej sumy, o jakiej pisałeś.
Tak (chociaż nie wiem, jak w innych warunkach to byłoby możliwe), zakochując się w kimś innym, nadal kochałabym Ciebie. Miejsca na tę Miłość nigdy nie braknie mi w moim sercu.
Nie pamiętam, czy pierwszy dzień, kiedy Cię spotkałam, był ostatnim, w którym płakałam z błahego powodu. Wiem jednak, że był jedynym, który zmienił moje życie. Czekam na takie następne, dlatego Rzeszów, dlatego studia.
http://siegnac-po-ksiezyc.blogspot.com/ zapraszam :*
I kolejny Twój blog mam za sobą;) ja Ty cudownie piszesz cos niesmowitego! Dziękuje;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i ja.
OdpowiedzUsuńMam szczerą ochotę Cię udusić za to, że nie powiedziałaś mi o tylu ciekawych opowiadaniach, które mogłabym czytać na bieżąco i przeżywać losy bohaterów. Niemniej jednak naprawdę mi się podobało to opowiadanie. Byłam niesamowicie zaskoczona, gdy okazało się, że Lorenzo jest ojcem dziecka. A Kuba to za to wymarzony facet dla bohaterki. Muszę Cię chyba jeszcze udusić za wykorzystanie mojego imienia. Pozwoliłam? Żartuję oczywiście. Naprawdę fajne opowiadanie i z chęcią przeczytam kolejne historie!:)