5. Życie nie rozpieszcza, dobrze o tym wiem

            Wychodzimy po tym męczącym dniu. Słońce nadal niemiłosiernie przygrzewa. Na horyzoncie widać już ciemne chmury, niewątpliwy znak, że dziś będzie burza. Cóż, na wszystko przyjdzie czas. Dla wyładowań atmosferycznych i innych takich też musi być. Kieruję kroki na przystanek dla MZ-ek. Już któryś raz mam zamiar jechać na gapę. Po prostu ciągle zapominam wykupić miesięczny, ale maj się kończy. Kupię na czerwiec.
             Przyjeżdża nasza kochana 16-ka. Żółta strzała, jak ją nieraz określamy. Wsiadam  i zajmuję miejsce na tyłach. Obok mnie siada Popiwczak. Patrzę za okno na budynek szkoły. Czas mija nieubłaganie. Mam go coraz mniej, by poprawić te wszystkie zagrożenia. Czemu nie uczyłam się na bieżąco? Nie, to nie tak. Uczyłam się, ale ze stresu przy tablicy czy na sprawdzianie wszystko wyparowywało mi z głowy. Nie potrafiłam tego uzasadnić. Po prostu tak było i już.
            Do tego ciągle napięta sytuacja w domu. Przy takim czymś również nie da się uczyć. Ale trudno. Co się stało, to się nie odstanie. Teraz muszę usiąść i to nadrobić. Po prostu. Trudno będzie się zmobilizować, ale to nic. Wiem, że muszę dać radę.
     - Nad czym myślisz? – na ziemię sprowadza mnie głos Popiwczaka.
     - Czy przejdę do drugiej klasy, czy też się pożegnamy – wystawiam mu język.
     - Czemu mamy się żegnać? Przecież przejdziesz – uśmiecha się.
                 Przypatruję się uważnie widokom za oknem. Spożywczak, sklep obuwniczy, kwiaciarnia, z której wychodzi Matteo Martino, drugi spożywczak. Zaraz, zaraz. Martino?! Trącam Kubę i pokazuję mu to. Oboje zaczynamy się śmiać w głos. 
      - Ja tu wysiadam – mówię, biorąc plecak w garść.
      - Czemu? Masz jeszcze dwa przystanki.
      - Mam załatwienia – mówię wymijająco.
                     Po wyjściu z autobusu, kieruję kroki do banku. Muszę zapłacić rachunki. Potem wchodzę do przychodni i czekam na pielęgniarkę w recepcji. Po chwili zjawia się uśmiechnięta pani w wieku mniej więcej mojej mamy.
     - Dzień dobry, w czym mogę pomóc – uśmiecha się.
     - Dzień dobry. Ja miałam odebrać wyniki mojej mamy, Adrianny Lenartowicz. Tutaj jest kartka – wyciągam drobny świstek i pokazuję.
      - Tak, dobrze. Już przynoszę.
                     Chwilę później pojawia się z szarobrązową kopertą z wypisanym nazwiskiem mojej matki. Dziękuję, po czym wychodzę z budynku.
                    Pół godziny zajmuje mi dojście do domu. Wchodzę i rzucam kopertę na stół. Po wejściu do kuchni zauważam rodzicielkę, która studiuje jakąś gazetę. Oznajmiam jej, iż przyniosłam wynik,i po czym szukam czegoś, co można by nazwać obiadem. Po zjedzeniu tej wodnistej zupy i twardego kotleta, zmierzam do pokoju z zamiarem uczenia się. Naprawdę. Nie żartuję. Chemia wita.
                 - Wychodzę! – oznajmia moja mama, po czym trzaska drzwiami.
                 Podnoszę głowę znad polichlorku winylu i idę do salonu w poszukiwaniu zeszytu do matematyki. Ostatnio tam go widziałam. Na stole leżą te papiery. Niewiele myśląc, zaczynam je przeglądać. To, co widzę szokuje mnie. Prawidłowy rozwój płodu. Co to, kurwa, jest?! To na pewno mojej mamy? Sprawdzam dane. Na pewno. Jest w ciąży… W wieku pięćdziesięciu lat ona jest w ciąży! Rzucam je z powrotem i biegnę do pokoju. Łzy rozmazują mi obraz, ale mam to gdzieś.

Zjebałam  X_x i to bardzo!

7 komentarzy:

  1. Wcale nie zjebałaś, serio :)
    Wow ;o Tego się nie spodziewałam! Jestem ciekawa, jak to się wszystko potoczy.
    Pozdrawiam! ;*
    PS U mnie 8: http://goniac-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/2013/07/rozdzia-8-powrot.html

    OdpowiedzUsuń
  2. zjebałaś????? bo chyba właśnie nie
    dziecko w wieku 50 lat... tego to się chyba nikt nie spodziewał :) nie wiem dlaczego Justyna tak dziwnie zareagowała i Martino wychodzący z kwiaciarni... mam dziwne przeczucie, ale go nie zdradzę :P okaże się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie rodzeństwo? Wielkie ryzyko dla dziecka i matki, ale chyba nie można od razu skreślać tego. Hmm myślę, że w tym wieku to większość koiet już po menopauzie, chociaż...
    Jakub na pewno chciałby zatrzymać koleżankę przy sobie :) Może jej pomoże z tymi zaliczeniami? :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie większość ale nie wszystkie :) osobiście znam kobietę, która w wieku 51 lat urodziła syna

      Usuń
  4. http://siatkarskie-rodzenstwo.blogspot.com/ zapraszam na 2 rozdział :)
    czytam = komentuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgodnie z Twoją prośbą informuję o czymś w rodzaju wstępu na http://czasnaniepogode.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze jest, nie pisz takich głupotek :*

    Po długiej przerwie zapraszam na grzech dziesiąty; http://zbyt-grzeszni.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń