A ten cholerny płód wchodził w czternasty tydzień w momencie badań. To znaczy, że matka zdradziła ojca. Ja pierdolę, co za chora rodzina. Chwytam komórkę i wychodzę z domu, tak jak jestem ubrana, czyli dżinsy i koszulka z krótkim rękawem. Nie obchodzi mnie nic. Muszę ochłonąć. Muszę się odstresować. Głos Kuby brzmi niezwykle uspokajająco, mimo że jest to tylko głupie pytanie, co się stało. Oddycham głęboko, mnąc w dłoniach skrawek mojej bluzki. Patrzę niepewnie na blondyna, który próbuje zrozumieć moją sytuację mimo iż jeszcze nic nie powiedziałam.
- To jest cholernie skomplikowane – mówię w końcu. - Tak, że nawet ja do końca tego nie ogarniam.
- Chodź, pójdziemy na czekoladę i pogadamy na spokojnie – uśmiecha się, łapiąc mnie za rękę.
Patrzę niepewnie na nasze splecione dłonie, ale nic nie mówię. Ciągnie mnie do Marzenia. Tam jest najlepsza czekolada w mieście. Siadamy przy stoliku i czekamy, aż kelnerka przyniesie nasze zamówienia. Patrzę na jakiś obraz, zastanawiając się, dlaczego nie mogę mieć normalnych problemów, tylko martwić się wybrykami matki. Postanawiam, że jak tylko wrócę do domu, pogadam z nią. Nie wiem, co z tego wyjdzie. Kuba zauważa moje zmartwienie.
- Teraz już możesz powiedzieć – uśmiecha się zachęcająco.
- To jest trudne – wzdycham. – To jest skomplikowane, dziwne, bezsensowne i groteskowe.
- Cóż to takiego?
- Ale nikomu nie powiesz?
- Mówisz, jakbyś mnie nie znała – na jego twarzy znowu gości uśmiech.
- Moja mama jest w ciąży – zniżam głos do szeptu.
- To chyba dobrze? – dziwi się. – Przecież chciałaś mieć rodzeństwo.
- Z tym, że… - przerywam na chwilę. – To nie dziecko mojego ojca…
- Jak to? Zacznij od początku.
- No dobra. Po szkole poszłam odebrać matki wyniki, bo potrzebowała do roboty zrobić badania ogólne. Zaniosłam jej i wszystko było dobrze. Potem ona wyszła, a ja poszłam do salonu szukać swojego zeszytu do matmy. No i te papiery leżały na stole, wzięłam je i przeczytałam. Badania były robione osiemnastego maja. To był już czternasty tydzień, a ja nic nie zauważyłam. Mój ojciec wyjechał pod koniec stycznia na miesiąc, żeby sprawy po wujku uporządkować. Czyli z prostego rachunku wynika, że matka musiała go zdradzić – mówię na jednym tchu.
Przez chwilę patrz z niedowierzaniem na mnie, po czym ociera kciukiem z mojego policzka jedną łzę, która jakoś mi się wydostała z oka.
- Nie płacz. Porozmawiaj z matką, może to wcale nie tak? – łapie mnie za rękę. Uśmiecham się. Tego mi trzeba było.
Od Tyśś: To już wiecie, dlaczego tak zareagowała...
W zasadzie to rozumiem jej bulwers, ja też poczułabym się poniekąd skrzywdzona, mimo iż to nadal byłoby moje rodzeństwo. Tacie dziewczyny to się nie spodoba. O ile w ogóle się dowie, że to nie będzie jego dziecko.
OdpowiedzUsuńKuba dobry na wszystko! *.*
Rozumiem jej zdenerwowanie, też poczułabym się skrzywdzona. A jej tacie się to nie spodoba. Jeśli się dowie. A Kuba dobry na wszystko! *___*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
No to teraz rozumiem, Powinna to wyjaśnić z matką, ale nie powinna obwiniać o to dziecka, poniekąd to nadal jej siostra/brat . Jedyną osobą, która tu zawiniła to jej matka.
OdpowiedzUsuńKuba i czekolada... I Like :P
Tyśś ja ci pierdolnę i to mocno jak tego nie zdasz i żadnego wyjazdu do Argentyny nie będzie .
chciałam jeszcze dodać, że użeranie się kolejny raz z tymi samymi nauczycielami chemii ( czytaj wysłannikami zła) nie jest fajne, a mogę ci to powiedzieć z własnego doświadczenia gdyż kiblowałam w przedszkolu( naprawdę :) ),
UsuńDobrze, że do niego zadzwoniła. Kuba potrafi zrozumieć, wysłuchać, dotrzymać tajemnicy :) Pocieszy ją jak nikt :)
OdpowiedzUsuńUcz się, jak chcesz zdać do następnej klasy, bo dostaniesz zakaz na blogi!
Pozdrawiam