7. Życie falami tsunami zalewa doznaniami i bodźcami

             Kuba odprowadza mnie pod sam blok cały czas trzymając za rękę. Stojąc pod klatką, patrzę na nasze splecione dłonie, po czym puszczam jego rękę. Uśmiecham się do niego i wspinam się na palce, żeby pocałować go w policzek na pożegnanie.
  - Dziękuję – mówię, patrząc mu w oczy. – Trzymaj kciuki, żeby się udało. Do zobaczenia w szkole.
  - Będzie dobrze, nie martw się – puszcza mi oczko, po czym odchodzi.
             Wspinam się po schodach powoli. Niepewnie otwieram drzwi mieszkania i wchodzę do salonu. W fotelu siedzi mama. Chrząkam i podchodzę do niej.
  - Mamo – zaczynam cicho. – Czemu mi nie powiedziałaś?
  - A jak miałam ci powiedzieć? – moja rodzicielka nie patrzy mi w oczy, tylko w jakiś punkt ponad mną.
   - Normalnie. Zrozumiałabym.
   - Miałam ci powiedzieć, że zdradziłam mojego męża?
   - Kto jest ojcem dziecka?
   - Czy to ważne – prycha, biorąc książkę w rękę.
   - Kto jest ojcem? – powtarzam z większym naciskiem.
   - Idź się uczyć – mówi, patrząc na mnie błagalnie. – Wrócimy do tej kwestii wieczorem. Obiecuję, że ci powiem. Ale idź się poucz, lepiej ci to zrobi.
   - Żebyś nie zapomniała – syczę przez zaciśnięte zęby i wychodzę do pokoju.
                 Nie mogę się skupić na matematyce. Moje myśli cały czas uciekają w stronę domniemanego ojcostwa. Kto to? Dlaczego uwiódł moją mamę? Kurwa, czemu to musi być takie trudne? Patrzę tępo w podręcznik, w którym widnieje wykres funkcji f. Co za debil w ogóle wymyślił coś takiego? W której dziedzinie życia mi się przyda? No dobra, może na maturze. Ale nigdzie indziej.
                  Dźwięk mojego telefonu wyrywa mnie z rozwiązywania zadania. Kurde, później zapomnę. Ale kit. Rozumiem to, więc jest dobrze.
  - Halo?
  - I jak? – na głos Popiwczaka się uśmiecham.
  - Jest dobrze. Chyba.
  - To dobrze – mogę przysiąc, że na twarzy ma wyszczerz.
  - A dzwonisz z takiego powodu, jakim jest…
  - Pytanie, czy byś poszła ze mną na oficjalny pożegnalny bal JW – wzdycha.
  - Rozjechali się do domów i będą wracać na bal?
  - Nie ogarniesz…
  - Mogę iść, co mi szkodzi?
  - Chyba nic. To dzięki.
  - Pa – rozłączam się.
            Uśmiecham się, po czym biorę do ręki książkę do chemii i idę do mamy, żeby mi wytłumaczyła reakcję polimeryzacji. Po półtora godzinnym wykładzie na temat chemiczny, przerywam mamie.
  - Dobra, my tu gadu gadu, a ja nie wiem, kto jest ojcem mojej siostrzyczki – szczerzę zęby w uśmiechu.
  - Skąd wiesz, kto będzie? No dobra, powiem ci, ale błagam, nie wspominaj ani słowem zwłaszcza jemu!
  - To on nie wie?
  - Nie i nie ma się dowiedzieć.
  - Słucham.
  - Lorenzo Bernardi.
        Uśmiech w jednym momencie schodzi mi z ust.

Od Tyśś: Teraz więcej dialogów... 
Jaką macie pogodę? :)

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. już na początku przeczuwałam, że to Bernardi :).
      Pewnie po tym jak się dowiedziała nie będzie chciała iść z Kubą, albo pójdzie i coś odwali...

      Usuń
  2. O w mordę, ale się dzieje :D Uwielbiam tego bloga :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. lorcio :D lol. a myślałam, że Martino :P
    no i ten. kubuś *.* i ten bal. nie ogarniesz. :D
    łatwo jej poszło xd
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  4. O żesz w pytkę Zbysia :O Szczerze? Ja myślałam, że to Martino będzie :O A tu bum, nasz Lolo :O Szok.
    I Kuba, Kuba, Kuba *_* Uwielbiam Go, no <3 (yep. wybacz hotkowanie)
    Nie mogę doczekać się kolejnej części ;D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. że ten Bernardi?! nie no, jestem w takim szoku, że aż skóra przestała produkować pot od tego upału. :o
    czyżby coś pięknego zaczynało się tworzyć pomiędzy Kubą a Justyną? ja bym tam nie pogardziła. *.*
    polimeryzacja <3

    OdpowiedzUsuń
  6. 27 years old Executive Secretary Douglas Goodoune, hailing from Trout Lake enjoys watching movies like Blood River and Macrame. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a Ferrari 250 LM. kliknij po wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń