Kuba odprowadza mnie pod sam blok cały czas trzymając za rękę. Stojąc pod klatką, patrzę na nasze splecione dłonie, po czym puszczam jego rękę. Uśmiecham się do niego i wspinam się na palce, żeby pocałować go w policzek na pożegnanie.
- Dziękuję – mówię, patrząc mu w oczy. – Trzymaj kciuki, żeby się udało. Do zobaczenia w szkole.
- Będzie dobrze, nie martw się – puszcza mi oczko, po czym odchodzi.
Wspinam się po schodach powoli. Niepewnie otwieram drzwi mieszkania i wchodzę do salonu. W fotelu siedzi mama. Chrząkam i podchodzę do niej.
- Mamo – zaczynam cicho. – Czemu mi nie powiedziałaś?
- A jak miałam ci powiedzieć? – moja rodzicielka nie patrzy mi w oczy, tylko w jakiś punkt ponad mną.
- Normalnie. Zrozumiałabym.
- Miałam ci powiedzieć, że zdradziłam mojego męża?
- Kto jest ojcem dziecka?
- Czy to ważne – prycha, biorąc książkę w rękę.
- Kto jest ojcem? – powtarzam z większym naciskiem.
- Idź się uczyć – mówi, patrząc na mnie błagalnie. – Wrócimy do tej kwestii wieczorem. Obiecuję, że ci powiem. Ale idź się poucz, lepiej ci to zrobi.
- Żebyś nie zapomniała – syczę przez zaciśnięte zęby i wychodzę do pokoju.
Nie mogę się skupić na matematyce. Moje myśli cały czas uciekają w stronę domniemanego ojcostwa. Kto to? Dlaczego uwiódł moją mamę? Kurwa, czemu to musi być takie trudne? Patrzę tępo w podręcznik, w którym widnieje wykres funkcji f. Co za debil w ogóle wymyślił coś takiego? W której dziedzinie życia mi się przyda? No dobra, może na maturze. Ale nigdzie indziej.
Dźwięk mojego telefonu wyrywa mnie z rozwiązywania zadania. Kurde, później zapomnę. Ale kit. Rozumiem to, więc jest dobrze.
- Halo?
- I jak? – na głos Popiwczaka się uśmiecham.
- Jest dobrze. Chyba.
- To dobrze – mogę przysiąc, że na twarzy ma wyszczerz.
- A dzwonisz z takiego powodu, jakim jest…
- Pytanie, czy byś poszła ze mną na oficjalny pożegnalny bal JW – wzdycha.
- Rozjechali się do domów i będą wracać na bal?
- Nie ogarniesz…
- Mogę iść, co mi szkodzi?
- Chyba nic. To dzięki.
- Pa – rozłączam się.
Uśmiecham się, po czym biorę do ręki książkę do chemii i idę do mamy, żeby mi wytłumaczyła reakcję polimeryzacji. Po półtora godzinnym wykładzie na temat chemiczny, przerywam mamie.
- Dobra, my tu gadu gadu, a ja nie wiem, kto jest ojcem mojej siostrzyczki – szczerzę zęby w uśmiechu.
- Skąd wiesz, kto będzie? No dobra, powiem ci, ale błagam, nie wspominaj ani słowem zwłaszcza jemu!
- To on nie wie?
- Nie i nie ma się dowiedzieć.
- Słucham.
- Lorenzo Bernardi.
Uśmiech w jednym momencie schodzi mi z ust.
Od Tyśś: Teraz więcej dialogów...
Jaką macie pogodę? :)
moje miejsce :)
OdpowiedzUsuńjuż na początku przeczuwałam, że to Bernardi :).
UsuńPewnie po tym jak się dowiedziała nie będzie chciała iść z Kubą, albo pójdzie i coś odwali...
O w mordę, ale się dzieje :D Uwielbiam tego bloga :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńlorcio :D lol. a myślałam, że Martino :P
OdpowiedzUsuńno i ten. kubuś *.* i ten bal. nie ogarniesz. :D
łatwo jej poszło xd
iśka
O żesz w pytkę Zbysia :O Szczerze? Ja myślałam, że to Martino będzie :O A tu bum, nasz Lolo :O Szok.
OdpowiedzUsuńI Kuba, Kuba, Kuba *_* Uwielbiam Go, no <3 (yep. wybacz hotkowanie)
Nie mogę doczekać się kolejnej części ;D
Pozdrawiam <3
że ten Bernardi?! nie no, jestem w takim szoku, że aż skóra przestała produkować pot od tego upału. :o
OdpowiedzUsuńczyżby coś pięknego zaczynało się tworzyć pomiędzy Kubą a Justyną? ja bym tam nie pogardziła. *.*
polimeryzacja <3
27 years old Executive Secretary Douglas Goodoune, hailing from Trout Lake enjoys watching movies like Blood River and Macrame. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a Ferrari 250 LM. kliknij po wiecej informacji
OdpowiedzUsuń