- No proszę, proszę. Kogo my tutaj mamy? – pyta z tym swoim szyderczym uśmieszkiem na twarzy.
- Ciebie też miło widzieć, Matt – prycham.
- CO tu robisz o tak wczesnej porze? – przybliża się.
- Idę się edukować, aby mieć odpowiednie wykształcenie i nie skończyć jak ty.
- Czyli?
- W kraju, w którym nie masz bratniej duszy, z trenerem i kolegami z drużyny, którzy doprowadzają cię do pierdolca, mając na głowie psa sąsiadów i nie rozumiejąc co najmniej połowy wyrazów w obcym ci języku. Upijając się, by zapomnieć o problemach, tworzyć nowe na hali i w życiu prywatnym i wkurzając jakiegoś obcego chłopaka przychodzącego na treningi – wiem, że mu dopiekam.
- Skąd wiesz to wszystko? – chwyta mnie mocno za nadgarstki. W jego oddechu wyczuwam żołądkową.
- Jestem dobrą obserwatorką. Widziałam cię, jak wychodziłeś z kwiaciarni. Poza tym, po co wróciłeś z Włoch?
- Na ten cholerny bal.
- Na który nie masz z kim iść.
- Lepiej się zamknij - jego uścisk jeszcze bardziej się wzmaga. – Bo w jednej chwili mogę powiedzieć tu i ówdzie, z kim twoja mamusia się puściła.
- Co, kurwa?
- Życie, Justyś. Życie. A teraz idź do szkoły.
- Martino, zabiję cię. Przysięgam.
- Nie zrobisz tego. Nie tkniesz mnie, bo boisz się o matkę. Chcesz jej dobrej reputacji – puszcza mnie.
Niewiele myśląc, zamachuję się. Moja ręka uderza go w policzek z głośnym plaśnięciem. Zaczyna mu wykwitać w tym miejscu piękny, czerwony ślad. Zdziwiony odsuwa się ode mnie.
- Puszczenie mojej ręki to był błąd. A tobie nic do spraw mojej rodziny.
- Bernardi nie jest twoją rodziną – syczy, po czym oddala się w stronę swojego mieszkania.
Ręce mi się trzęsą, nie mogę nic zrobić. Patrzę z nienawiścią w róg, za którym zniknął. Pewnego dnia go naprawdę uszkodzę. Bezczelny, żeby mnie szantażować, że rozpowie. Z tym, że nasuwa mi się pytanie skąd on wie? I jakim prawem używa tego przeciwko mnie. Idę do szkoły, wkładając ręce do kieszeni. Przed wejściem stoi Kuba, rozmawiając przez telefon.
Na mój widok uśmiecha się i kończy rozmowę. Jednak, gdy widzi moją minę, zaczyna się niepokoić.
- Co się stało?
- Nic takiego – silę się na spokojny ton głosu.
Od Tyśś: Martino to mój ulubiony bohater ;P
Wiecie co?
A chcecie się zapoznać z Nadzieją? Zapraszam na poemat
Mam nadzieję, że Matteo po prostu kiedyś ich zobaczył razem. To i tak zła wiadomość, bo jak widać, nie chce trzymać buzi na kłódkę. Po co mu nowe problemy.
OdpowiedzUsuńMogła powiedzieć Kubie, naprawdę. Może nie pokonałby Martino, ale wsparłby ją :)
Pozdrawiam
Martino to taki troche tajemniczy bohater, taki czarny charakter.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pomysł o nowym opowiadaniu :)
Martino tuku ty jeden
OdpowiedzUsuńMartino, litości, ile razy możesz wkurzać człowieka? >.<
OdpowiedzUsuńMogła powiedzieć Kubie prawdę, byłoby jej łatwiej :)
Pozdrawiam! ;*
To napisz, ja się w ogóle nie obrażę. :D
OdpowiedzUsuńTeż się zaczynam zastanawiać, skąd Martino wie o jej mamie i Lorenzo. Byle tylko nie dać się sprowokować takiemu bucowi, wtedy będzie potulny jak baranek, bo póki co na zbyt wiele sobie pozwala, dupek jeden.
Serdecznie zapraszam na nowość.
OdpowiedzUsuńhttp://magical-return.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger :) Szczegóły u mnie: http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńTak jak prosiłaś, zapraszam na rozdział pierwszy: krotka-pilkaa.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger
OdpowiedzUsuńTu szczegóły:
http://goniac-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
Nominuję cię do nagrody The Versatile Blogger. Więcej na http://jaknajwyzejpomarzenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na pierwszy rozdział. ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://someday-you-will-find-the-real-love.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://6loveme6.blogspot.com/
Zapraszam ma nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://true-love-changes-everything.blogspot.com/